SMS

SMS | 04-06-19

Powód do trenerskiej dumy

O zakończonych rozgrywkach I Wojewódzkiej Ligi juniorów starszych, o udziale w niej „rekordzistów”, rozmawiamy z Bartoszem Woźniakiem, szkoleniowcem biało-zielonych.

Czterech Twoich wychowanków pojawiło się w minioną sobotę w wyjściowym składzie naszej trzecioligowej drużyny w Gorzowie Wielkopolskim…

- To na pewno powód do dumy dla nas wszystkich, a dla mnie szczególny. Ci chłopcy od wielu lat rozwijali się pod moim okiem. Ich absencja z kolei sprawiła, że robi się miejsce dla następnych, którzy mogą wejść do składu zespołu juniorów, tędy droga! Po to się uczymy, doskonalimy, żeby takie były owoce tej pracy.

Nie sposób jednak nie zauważyć, że ligowa wiosna zespołu juniorów starszych była słabsza od pierwszej części sezonu.

- Zdecydowanie tak. Ale jedną z głównych przyczyn było to o czym wcześniej mówiłem. Najlepsi trafili pod skrzydła trenerów trzecioligowej ekipy, inni grywali w zespołach rezerw, tak w drugiej ligi futsalu, jak i w „okręgówce”. Dysponowaliśmy określonym materiałem ludzkich, a po maturach niewielu chłopaków z rocznika 2000 angażowało się w grę i treningi. Natomiast podstawowym celem w rundzie rewanżowej było ogrywanie chłopaków z młodszych roczników. Przez grupę, którą przez wiele miesięcy prowadziłem wspólnie z trenerem Szymonem Niemczykiem przewinęło się spore grono ludzi z rocznika 2002, a nawet młodsi o rok – Filip Gawlak i Jonasz Piękoś. A podkreślę raz jeszcze – dominującym w tym sezonie, w tej kategorii wiekowej, był rocznik 2000.

Czy zatem szóste miejsce oddaje potencjał „rekordzistów”?

- Myślę, że to jest bardzo dobre miejsce, przy uwzględnieniu między innymi czynników, o których już mówiłem. A trzeba wiedzieć, że niewiele zabrakło nam, abyśmy zagrali w turnieju Mistrzostw Śląska. Wystarczyło lepiej i skuteczniej zagrać w meczu ostatniej kolejki z częstochowską Skrą. Reasumując – jestem zadowolony z zajętego miejsca. Przy optymalnym składzie w każdym meczu powalczylibyśmy o cos więcej, ale nie było to dla nas celem samym w sobie.

TP/foto: MŁ