Drużyna kobiet
Rekord B-B – Sokół Kolbuszowa Dln. 4:0 (2:0)
Okazała premiera i wymarzony debiut „rekordzistek” na pierwszoligowym szczeblu.
Rekord Bielsko-Biała – Sokół Kolbuszowa Dolna 4:0 (2:0) koniec meczu
1:0 Mandla (25. min.)
2:0 Skolarz (43. min.)
3:0 Kaim (66. min.)
4:0 Marchewka (88. min.)
Rekord: Kuś – Kubica, Chrząszcz, Polnik (61. Bysko), Skolarz, Nowacka, Kaim, Chóras (69. Bułka), Franaszek, Mandla (76. Marchewka), Klos (61. Madeja)
Sokół: Koman – Paterak, Kaznecka, Jarząb (86. Gawrzoł), Kot, Dudziak (82. Rodzoń), Bochenek, Olejarczyk, Motyka, Wdowiak, Mokrzycka
żółte karki: Chrząszcz, Marchewka
Debiutancka trema dość szybko opuściła gospodynie. Od pierwszego gwizdka „rekordzistki” były aktywniejsze w ofensywie. Niezłe okazje miały m.in. Wioletta Mandla i Magdalena Skolarz. Ale to jednak kolbuszowianki bliższe były objęcia prowadzenia. Po uderzeniach Małgorzaty Kot (5. minuta) i Kornelii Dudziak (16. min.) piłka odbijała się od słupków bramki bielszczanek. Co znaczy strzelecka precyzja niedługo później zademonstrowały W. Mandla lobując bramkarkę Sokoła oraz M. Skolarz, niezwykłej urody uderzeniem z kąta, z okolic bocznej linii pola karnego.
Częstokroć w futbolu bywa tak, że zespół dysponujący dwubramkową przewagę strzeże jej, nie podejmując działań w ofensywie. „Rekordzistki”, owszem zwolniły tempo gry, ale niezmiennie parły do kolejnych zdobyczy bramkowych. Z kolei ekipa Sokoła, choć częściej i dłużej operowała piłką, to jej optyczna przewaga sprowadzała się do seriami egzekwowanych kornerów. Natomiast ochoczo biegające do kontrataków „rekordzistki” jednego z nich zamieniły na gola. Szarżę i dośrodkowanie W. Mandli optymalnie strzałem z bliska zamknęła Aleksandra Kaim. Na finał Beata Madeja znakomitym podaniem z głębi pola wypuściła w bój Paulinę Marchewkę, która stuprocentową okazję zamieniła na gola.
O takim debiucie podopieczne Marcina Trzebuniaka mogły wcześniej tylko pomarzyć. Jak widać po rezultacie marzenia czasem się spełniają, zwłaszcza tym, którzy na ich realizację sumiennie pracują. Pamiętać wszakże trzeba, iż była to tylko premiera, pierwsze koty za płoty, a jedna wygrana zachowania statusu I-ligowego jeszcze nie daje. No, ale od czegoś trzeba było zacząć…
TP/Jakub Ziemianin