Drużyna kobiet
Wanda Kraków – Rekord B-B 1:1 (0:0)
Druga kolejka w I lidze kobiet, gr. południowej, a w niej bielszczanki mierzyły się z mocną ekipą krakowskiej Wandy.
Wanda Kraków – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
0:1 Franaszek (55. min, z rzutu karnego)
1:1 ... (88. min.)
Rekord: Kuś – Bysko, Chrząszcz, Polnik (75. Marchewka), Kubica, Mandla, Madeja (65. Klos), Franaszek (60. Moskała), Nowacka, Chóras (65. Bułka), Kaim
Na inaugurację zespół z Nowej Huty ograł na wyjeździe rybnicki ROW, co w jakimś stopniu stanowiło o skali trudności, przed jaką stanął zespół z Cygańskiego Lasu. Zgodnie z przewidywaniami faworyzowane gospodynie podyktowały tempo i warunki gry w pierwszych 15-20 minutach. Z biegiem czasu spotkanie uspokoiło się i toczyło nawet przy lekkiej przewadze gości. – Co nie zmienia faktu, że cała pierwsza połowa była szarpana, nerwowa i niemal bez bramkowych sytuacji – ocenił pierwsze trzy kwadranse Marcin Trzebuniak, szkoleniowiec biało-zielonych. Warto odnotować, że dopiero w końcówce tej części spotkania oba zespoły stworzyły po jednej, relatywnie klarownej, sytuacji. Uderzenie Aleksandry Kaim obroniła bramkarka Wandy, w odpowiedzi krakowianki pokpiły sprawę w samym finale akcji.
Początkowa faza drugiej połowy ułożyła się pomyślniej dla bielszczanek, które wreszcie częściej stosowały swój firmowy wariant w ofensywie, czyli grę skrzydłami. Niestety jednak zawodziła strzelecka skuteczność „rekordzistek”. Z kilku dogodnych okazji, pośrednio wykorzystana została tylko jedna. Po minięciu dwóch rywalek sfaulowana została w polu karnym Wioletta Mandla. Podyktowaną „jedenastkę” na gola zamieniła Agnieszka Franaszek. Cały wcześniej nakreślony i konsekwentnie realizowany plan na ten mecz posypał, się gdy doszło do wymuszonych kontuzjami zmian w zespole gości. Po zejściu z boiska Anny Chóras i Małgorzaty Polnik oraz zmianie ustawienia „rekordzistki” dały się zepchnąć do głębokiej defensywy. Podopieczne M. Trzebuniaka dziarsko i ofiarnie broniły się do 88. minuty. Po serii trzech kornerów z rzędu krakowianki dopięły swego, doprowadziły do wyrównania.
Pomeczowa opinia trenera – Marcin Trzebuniak: - Mecz taki, jak poziom tej ligi – wyrównany. Mieliśmy momenty, w których osiągaliśmy przewagę w polu, a już na pewno mieliśmy więcej sytuacji do zdobycia goli od gospodyń. Na tym poziomie rozgrywkowym jedna bramka to zbyt niska zaliczka na poczet zwycięstwa. Taką przewagę szalenie trudno jest obronić.
TP/foto: JZ