Drużyna kobiet
Rekord B-B – Sportowa Czwórka Radom 1:2 (1:1)
Nie wyszło bielszczankom ostatnie, tej jesieni, spotkanie przed własną publicznością.
Rekord Bielsko-Biała – Sportowa Czwórka Radom 1:2 (1:1)
0:1 Szydło (11. min., z rzutu karnego)
1:1 Mandla (37. min.)
1:2 Szydło (74. min.)
Rekord: Kuś – Skolarz, Chrząszcz, Polnik, Chóras, Mandla, Madeja, Franaszek (55. Chwastek), Kaim, Nowacka (66. Moskała), Klos (46. Marchewka)
„Rekordzistki” straciły miano niepokonanych na pierwszoligowych boiskach. Każda seria ma swój kres i jakkolwiek porażka z radomiankami była niespodziewana, to jednak na podstawie przebiegu gry trudno mówić o zaskakującym rozstrzygnięciu. Od startu bielszczanki nie potrafiły wejść na pułap, poziom gry prezentowany w dotychczasowych spotkaniach. Poza nielicznymi momentami praktycznie nie dawały o sobie znać „bielskie skrzydła”. Gospodynie zawodziły również przy tzw. stałych fragmentach gry. Tym sposobem odpadły podopiecznym dwa z atutów, które pozwalały dotąd wygrywać wiele potyczek. Mimo straty dwóch bramek trudno zgłaszać głośniejsze pretensje do defensywnej gry biało-zielonych. Gol na 0:1 padł po rzucie karnym, który podyktowany został za zagranie ręką w „szesnastce”. Na ripostę trzeba było trochę poczekać, choć już w 28. minucie Beata Madeja była bliska pokonania uderzeniem z dystansie Izabeli Wicik. Kilka minut później, znana ze sprinterskich umiejętności Wioletta Mandla (na zdjęciu) pierwsza dopadła bezpańskiej piłki i zmusiła bramkarkę z Radomia do kapitulacji.
W drugiej połowie „rekordzistkom” nadal brakowało pomysłu na rozmontowanie dobrze usposobionej obrony gości. A jeśli nawet jakiś zamysł, plan taktyczny był, to zwyczajnie zawodziła jego realizacja. Co więcej, śmiało poczynające sobie przyjezdne już w 71. minucie mogły ponownie objąć prowadzenie. Tym razem jednak egzekwująca „jedenastkę” Aleksandra Szydło chybiła celu. Pechowa strzelczyni rychło się zrehabilitowała. Niespełna trzy minuty później Justyna Kuś zdołała tylko sparować futbolówkę przed siebie po strzale z rzutu wolnego. Liderka Sportowej Czwórki bez większych kłopotów dobitką ulokowała piłkę bramce.
Ostatni kwadrans rzecz jasna minął pod znakiem przewagi gospodyń. Serce do gry i boiskowej walki, to było jednak za mało na rozumnie broniące się rywalki. Bielszczanki w tym czasie nie stworzyły w zasadzie żadnej klarownej sytuacji. Takich zresztą zabrakło i we wcześniejszych fragmentach meczu.
Jednakże końcowy rezultat nie zamazuje dobrego obrazu postawy „rekordzistek” w debiutanckiej rundzie na pierwszoligowym poziomie. Na ten moment, zwłaszcza jeśli spojrzeć w ligową tabelę, o beniaminku można wyrażać się wyłącznie w superlatywach. A może być jeszcze lepiej, wszak przed naszymi zawodniczkami ostatnie spotkanie w rundzie jesiennej, wyjazdowy mecz w Bukowinie Tatrzańskiej.
TP/foto: MŁ