Drużyna kobiet
Debiut-marzenie
Niby nie chwali się dnia przed zachodem słońca, ale…
Jak tu nie wychwalać „rekordzistek”, które w ubiegłą niedzielę zakończyły wygraną 4:1 w Bukowinie Tatrzańskiej wybitnie udaną dla siebie pierwszą część sezonu 2018/2019. Jak na debiut w pierwszoligowych szeregach o samych statystykach biało-zielonych futbolistek, ich boiskowej postawie można mówić i pisać wyłącznie w superlatywach. W takim też tonie rozmawiamy na zakończenie piłkarskiej jesieni ze szkoleniowcem ekipy z Cygańskiego Lasu – Marcinem Trzebuniakiem.
Taka runda, że trudno się do czegokolwiek przyczepić ….
- Myślę, że jest jeszcze parę mankamentów, nad którymi musimy popracować, aby druga runda była tak dobra, jak ta miniona. Problemy mamy np. z organizowaniem się w ataku, o czym świadczą strzelone bramki – 20 zdobytych, podczas gdy w meczach otwarcia oraz zakończenia rundy, strzeliliśmy po cztery gole. Jest więc nad czym pracować i co poprawiać, ale to nie jedyny element do ulepszenia. W każdej sferze piłkarskiego rzemiosła zawsze można być lepszym, tylko rozwój gwarantuje sukces. Na pewno powodem do zadowolenia jest fakt, że nie straciliśmy żadnej bramki z „gry” - wszystkie cztery padły po stałych fragmentach dla drużyny przeciwnej, a to pokazuje, jak dziewczyny mocno pracują w defensywie. I co ważniejsze, to uwidacznia ich świadomość przy odbudowie właściwego ustawienia po stracie piłki – „szacun” dla nich!!
Dla ciebie pierwsza liga nie była nowością, ale po postawie zespołu widać, że nic naszych dziewcząt w niej nie zaskoczyło…
- Trzeba by zapytać o to ich samych (śmiech). Mnie może nie zaskoczyła, ale na pewno jest bardziej wyrównana niż rok, dwa, trzy lata temu. Skupiliśmy się na każdym meczu z kolei, staraliśmy się - na ile to było możliwe - przygotować pod każdego przeciwnika z osobna, jak również nie nakładaliśmy na siebie żadnych celów wynikowych przed sezonem. Chciałem, aby dziewczyny traktowały każdy mecz, jak nagrodę za ich pracę jeszcze z poprzedniego sezonu.
Czy po pierwszej rundzie sezonu można już obwieścić sukces w przestawieniu drużyny na grę z trójką defensorek?
- Myślę, że tak – choć to nie znaczy, że uparłem się na to ustawienie i stąd gra 3-5-2. W drugiej lidze graliśmy systemem 4-3-3, czyli odważniej, bardziej „odkryci”, bo można było sobie na to pozwolić. Natomiast przed tym sezonem szukałem optymalnego rozwiązania w ofensywie, jak i defensywie, wiedząc że ta liga jest zdecydowanie bardziej wymagająca. Chciałem jednocześnie zabezpieczyć zespół w grze defensywnej, jak i w ofensywie, a gra właśnie w tym systemie taktycznym, moim zdaniem daje jedno i drugie. Będąc w ataku mieliśmy dwie napastniczki – runda pokazała, że nikt nie zdecydował się grać tak odważnie, a z drugiej strony nikt nie grał pięcioma defensorkami, tylko my! Udało się w jakiś sposób upiec dwie pieczenie na jednym ogniu..
Pytanie z gatunku retorycznych – fundamentem pod dobre wyniki i pozycję było chyba zdrowie zawodniczek, brak poważniejszych kontuzji…
- Oczywiście, że tak – tym bardziej w kobiecym futbolu jest to bardzo ważne. Ale wydaje mi się, że ważniejsza była praca dziewczyn na treningach i robota wykonana dla zespołu. Nadmienię, że od dłuższego czasu trenujemy cztery razy w tygodniu, co w realiach pierwszoligowych jest sprawą bardzo rzadką. Razem z drużyną parę miesięcy temu podjęliśmy decyzję, że to jedyna droga do sukcesu i podnoszenia swoich możliwości. Awans do pierwszej ligi i zakończona runda pokazują, że to była właściwa droga do wygrywania i stawania się lepszym zespołem.
Sporą część zimy spędzicie na rozgrywkach futsalowych, dlatego pominę konwencjonalną kwestię przygotowań do rundy rewanżowej, zapytam raczej – czy ten zespół, w tym kształcie personalnym stać na awans do Ekstraligi?
- Wracając do pytania poprzedniego, jeśli kontuzje nas będą omijać, a przy tym być może uda się wzmocnić zespół jedną, dwiema zawodniczkami, to uważam, że tak! Dziewczyny pokazały w jedenastu meczach, że z każdym mogą wygrać i rywalizować, jak równy z równym. Jeśli do każdego meczu będziemy podchodzić „głodni” wygranych i zdeterminowani, to nie boję się powiedzieć, że stać nas na awans do Ekstraligi Kobiet.
Czy są sygnały o zakusach możniejszych kobiecego futbolu na „rekordzistki”?
- Mnie nic o tym nie wiadomo (śmiech), ale zdaję sobie sprawę, że tak może być i wcale się temu nie dziwię. Dziewczyny sobie na to zapracowały, żeby interesowały się nimi kluby z Ekstraligi, ale wierzę w to, że wszystkie zostaną i sami spróbujemy powalczyć o to naszą drużyną… Natomiast dziwi mnie jeden fakt, to że będąc liderem I ligi grupy południowej, strzelając 20 bramek i tracąc cztery w jedenastu spotkaniach, nikt z kadry PZPN, ze sztabu U-17 lub U-19 nie zadzwonił dziś z pytaniem o opinię o dziewczynach… Uważam, że nie jedna z nich na to zasługuje i poradziłaby sobie w kadrze. Mam nadzieję, że jednak w najbliższej przyszłości ktoś się odezwie i dziewczyny zostaną dostrzeżone, powołane, na jedną z konsultacji.
I liga, gr. południowa – tabela
TP/foto: JZ, PM i MŁ