Drużyna kobiet
Rekord B-B – TS ROW Rybnik 1:4 (0:1)
Być albo nie być? Gorycz ligowego spadku dotknęła jednak rybniczanki.
Rekord Bielsko-Biała – TS ROW Rybnik 1:4 (0:1)
0:1 Rosak (20. min.)
1:1 Chóras (37. min.)
1:2 Fuchs (39. min.)
1:3 Kamińska (39. min.)
1:4 Miś (40. min.)
Rekord: Majewska – Kaim, Moskała, Chóras, Skolarz, Polnik, Klos, Mandla, Franaszek, Kubica, Bysko, Bułka, Chrząszcz, Chowaniec
Oto kilka faktów, które znaliśmy już przed spotkaniem. Oba zespoły rywalizują ze sobą także futbolowej w I lidze, grupie południowej, której po rundzie jesiennej przewodzą bielszczanki, zawodniczki ROW-u plasują się na trzeciej pozycji. W tabeli Ekstraligi Futsalu Kobiet (również grupie południowej) „rekordzistki” zajmują piąte miejsce, wyprzedzając jedynie rybniczanki. Przewaga biało-zielonych nad rybnickim zespołem ma trzypunktowy wymiar, a w pierwszej z ligowych potyczek team z Cygańskiego Lasu zwyciężył na wyjeździe 8:3. W myśl regulaminu rozgrywek piąta ekipa w klasyfikacji zagra w barażu „o utrzymanie” z wicemistrzem jednej z grup I ligi, ostatnia drużyna opuści ekstraligowe szeregi. Dla formalności przypomnijmy, że dla bielskich zawodniczek to debiutancki sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, rywalki przed rokiem sięgnęły po mistrzostwo Polski!
Stawka, nerwy, stres momentami paraliżowały oba zespoły, choć w większej mierze dotknęło to „rekordzistki”. O ile można zrozumieć dość zachowawczą postawę na dłuższym dystansie spotkania, pełną koncentrację na uważnej defensywie naszych zawodniczek, to trudno pojąć „małą katastrofę” z końcowych minut. Tylko „małą”, bo szczęściem dla gospodyń rybniczankom zwyczajnie zabrakło czasu, aby wykorzystać panikę w bielskich szeregach. Co dziwne, odwrót biało-zielonych nastąpił w momencie, w którym doprowadziły do wyrównania.
Wcześniej zbyt wielu okazji do objęcia prowadzenia podopieczne Samuela Jani nie miały. Z ciekawszych sytuacji wymienić warto podbramkową szansę Agnieszki Franaszek i dobre zachowanie bramkarki ROW-u – Andżeliki Dąbek. Już w 13. minucie na ryzykowany wariant gry z lotną bramkarką zdecydował się trener gości – Szymon Wesołowski. Najwięcej minut w tej roli zaliczyła na boisku Aneta Szymanowska. Manewr rybnickiego szkoleniowca powiódł się o tyle, że jego podopieczne osiągnęły wyraźną przewagę optyczną. Długo, bardzo długo zawodziły jednak celowniki przyjezdnych. Dopiero na 25. sekund przed syreną kończącą pierwszą połowę dobrze rozegrany futsalowy „zamek” domknęła Dominika Rosak (na zdjęciu w starciu z Katarzyną Moskałą). Kilkakrotnie wcześniej, parę razy później, było bardzo groźnie pod bramką Natalii Majewskiej, że wspomnimy o uderzeniach w słupki – Darii Pluty (w 8. minucie) i Edyty Butor (z 36. minuty). Generalnie jednak można było odnieść wrażenie, że bielszczanki mają nie tyle mecz, co jego wynik, pod kontrolą, że rybniczanki nie osiągną upragnionej, sześciobramkowej przewagi.
No i finalnie przyjezdne nie ziściły tych marzeń, choć za wygraną i jej styl z pewnością zasłużyły na dobre słowa. To jednak w żaden sposób nie zrekompensuje smutku po degradacji. „Rekordzistek” nie będziemy ganić za feralne, końcowe 120 sekund. Ważne, iż utrzymały miejsce w strefie barażowej, czego dokonały w dość kuriozalny sposób – nie zdobywając nawet punktu na własnym boisku! W zbliżającym się barażu z wicemistrzem I ligi, grupy południowej potrzeba będzie o wiele więcej koncentracji i skuteczności.
TP/foto: Paweł Mruczek