Piłka nożna
Rekord II B-B – Pionier Pisarzowice 1:1 (0:1)
Spore emocje, multum podbramkowych sytuacji i tylko dwa gole, tak zaczął się w Cygańskim Lesie nowy sezon bielskiej A-klasy.
Rekord II Bielsko-Biała – Pionier Pisarzowice 1:1 (0:1)
0:1 Wróbel (44. min.)
1:1 Jaroszek (65. min.)
Rekord II: Iwanek – Niemczyk, Groń, Jaroszek, Jekiełek, Pietyra, Miłoń, Łasak, Ziemkiewicz, Brzóska, A. Waliczek
30-35 minut pierwszej połowy minęło pod znakiem przewagi gospodarzy. Nie była to wprawdzie tzw. pełna kontrola nad przebiegiem meczu, ani tym bardziej dominacja, niemniej to bielszczanie wydawali się być bliżsi objęcia prowadzenia. Najwyraźniej sami uwierzyli w to, że gol na 1:0 w końcu wpadnie. No i wpadł, tyle że do bramki „rekordzistów”. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla biało-zielonych było silne uderzenie pod poprzeczkę Roberta Nycza – Krzysztof Iwanek stanął na wysokości zadania. 120 sekund później Marcin Muszyński minimalnie przeniósł piłkę nad bramką, strzelając spod linii pola karnego. Wreszcie w przedostatniej minucie doskonale uderzył z rzutu wolnego, z ok. 30-35 metrów R. Nycz. Piłka odbiła się od poprzeczki, ale w ten sposób, że przed szansą na dobitkę stanął Jakub Wróbel. Zawodnik Pioniera nadarzającej się okazji nie zaprzepaścił.
Początkowe minuty drugiej odsłony znamionowały, iż gracze „dwójki” są jeszcze oszołomieni po ciosie z końcówki pierwszej części. Z kolei pisarzowiczanie, którzy zjechali na Startową w raptem 11-stoosobowym składzie, ani myśleli otworzyć swoje szyki, czy tym bardziej forsować tempo. Gracze Zbigniewa Wydry roztropnie i szczelnie ustawili się w dwóch liniach obronnych przed własnym polem karnym i cierpliwie wyczekiwali swoich szans na przeprowadzenie kontrataku. W 56. minucie tylko intuicji K. Iwanka bielszczanie zawdzięczają, że nie musieli odrabiać dwubramkowej straty, po sytuacji oko w oko z napastnikiem Pioniera. Ten moment poniekąd był przełomowym dla obrazu gry. „Rekordziści” ruszyli do frontalnego ataku tworząc multum okazji do zdobycia goli. Tymi okazjami, z których gospodarze wykorzystali tylko jedną, śmiało można byłoby obdzielić wszystkie mecze w jednej kolejce rozgrywek A-klasy. Przyznać trzeba, że strzegący bramki Pioniera Piotr Surwiło jest niezłym fachowcem na swojej pozycji, jak na a-klasowe standardy, ale też w niedzielne popołudnie dopisało mu szczęście … w ilościach hurtowych! Dwa razy w sukurs golkiperowi przyszła poprzeczka (po strzałach Pawła Brzóski i Adama Waliczka), bywało że słupek przychodził "z pomocą". Parokrotnie P. Surwiło w sytuacjach wydawało się dla gości już beznadziejnych, kilkakroć z opresji ratowali go obrońcy. A uderzeń w kierunku bramki przyjezdnych, z bliższa i dalsza, posypało się bez liku. Z tej całej kanonady padł tylko jeden gol. Indywidualną akcję grającego trenera Rekord II – Szymona Niemczyka, obrońca Pioniera zakończył faulem w polu karnym. Z „wapna” niezawodnie przymierzył Piotr Jaroszek. Tuż przed upływem tzw. podstawowego czasu gry szanse bramkowe mieli m.in. A. Waliczek i Kacper Ziemkiewicz. Kuriozalnie jednak, to goście mogli zadać cios na wagę trzech punktów. W trzeciej minucie doliczonego czasu z bliska główkował R. Nycz, ale doskonale i z refleksem zareagował ustawiony na linii bramkowej K. Iwanek.
Można chwalić cały zespół gości za ponadstandardowe zaangażowanie i konsekwencję w realizacji dobrze obranej taktyki. Można sporo dobrych słów skierować pod adresem „rekordzistów” za dobrą technikę, za urozmaicone formy ataku, za przygotowanie fizyczne, ale i wytknąć „usterki” w ustawieniu w defensywie. Konkluzja jednak jest taka, że na starcie nowego sezonu w bielskiej A-klasie biało-zieloni muszą przełknąć gorzką pigułkę.
Pomeczowa opinia trenera - Szymon Niemczyk: - Chciałbym kiedyś przeżyć taki mecz, że drużyna przeciwna jest przez 90 procent czasu na naszej połowie, oddaje kilkadziesiąt strzałów na bramkę, strzela w słupek trzy razy i dwukrotnie w poprzeczkę i moja drużyna taki mecz remisuje. Niestety dziś było odwrotnie...
TP/foto: PM