Piłka nożna
Rekord II B-B – Czarni Jaworze 3:2 (2:1)
Piłkarską niedzielę „rekordzistów” zwieńczyła wygrana rezerw w Bielskiej Lidze Okręgowej.
Rekord II Bielsko-Biała – Czarni Jaworze 3:2 (2:1)
0:1 Michał Sztykiel (6. min.)
1:1 Wróbel (33. min.)
2:1 Wróbel (38. min.)
3:1 Wróbel (65. min., z rzutu karnego)
3:2 Michał Sztykiel (82. min., z rzutu karnego)
Rekord II: Syc (46. Iwanek) – Kasolik, Jaroszek, Płowucha, Niemczyk (72. Gąsior), Pietyra, Łasak, Groń, Biela (83. Byrdy), Brzóska (63. Miłoń), Wróbel
Czarni: Rozmus – Filipowicz (62. Legięć), Habdas, Sosna, Szewczyk (88. Jakub Sztykiel), Kasprzycki, Stanisławski, Paleta (46. Obracaj), Lech, Michał Sztykiel, Cyran (85. Marcin Sztykiel)
Faworyzowani bielszczanie zbyt długo forsowali grę środkiem pola, aby wyjść na oczekiwane prowadzenie. Co gorsza, już w 7. minucie na ich głowy spadł „kubeł lodowatej wody”. Po błędzie defensorów oraz współudziale Jana Syca dość przypadkowego gola zdobył Michał Sztykiel. Stracona w osobliwych okolicznościach bramka na pewien czas wybiła gospodarzy z rytmu, który odnalazła wraz z wyrównującym trafieniem Marcina Wróbla (na zdjęciu), który dobił piłkę po wcześniejszym uderzeniu Michała Gronia. Po błyskawicznej kontrze tego samego duetu „rekordziści” wyszli na zasłużone prowadzenie. To był pierwszy, ale wyraźny symptom tego, iż jaworzanie raczej nie pokuszą się o wywiezienie ze Startowej korzystnego wyniku.
Drugą część meczu przesadą byłoby określać, jako dominację gospodarzy, ale w wielu elementach „rekordziści” po prostu górowali nad Czarnymi. Taktyczno-techniczna przewaga była po stronie miejscowych, a i pod względem motorycznym wydawało się, że goście zaczynają odstawać. Potwierdzeniem dobrych 20-25 minut w wykonaniu gospodarzy był gol z rzutu karnego M. Wróbla. Po czym nastąpiło coś dziwnego w boiskowych wydarzeniach. Bielszczanie jakby nie chcieli pójść za ciosem, nie pogrążać wyraźnie „poturbowanych” wynikiem rywali, a ci z kolei odrodzili się niczym Feniks z popiołów. Ostatni kwadrans należał do jaworzan, których stać był jednak już tylko na gola kontaktowego. Z „jedenastki” celnie przymierzył strzelec pierwszego gola w spotkaniu.
Całkiem zasłużenie „dwójka” Rekordu zainkasowała komplet punktów, choć końcowe fragmenty meczy wskazywałyby na oznaki dekoncentracji lub psychicznego zmęczenia tempem sezonu. Natomiast, jeśli rzeczywiście w obozie Czarnych panuje coś na rodzaj kryzysu – chociaż jest to chyba zbyt mocne określenie – to raczej w sferze mentalnej, niż fizycznej.
TP/foto: PM