Piłka nożna
Na półmetku jesieni
Ten etap rozgrywek dotyczy znakomitej większości (wyjątkiem są rezerwy Rekordu) zespołów rywalizujących w Bielskiej Ligi Okręgowej.
Wobec znacząco „opóźnionego awansu” bielszczanie mają za sobą dopiero sześć rozegranych spotkań, a w bliższej lub odleglejszej perspektywie czasowej dalsze odrabianie zaległości. To zapewne nastąpi gdzieś początkiem wiosny 2019, o ile oczywiście aura oraz stan boisk na to pozwolą. Tymczasem układ sił w bielskiej okręgówce już się „z grubsza” ukształtował, co wcale nie znaczy, że ma charakter ostateczny i niezmienny. Ligowa „winda” niejednego wyciągnie jeszcze do góry, tak jak niektórych dotknie zjazd w dół. To pewne, jak to, że piłka jest okrągła …itd.
U szczytu tabeli mocno posadowił się skoczowski Beskid, który na razie nie zwalnia tempa. Tej opinii nie zmienia nawet niespodziewany remis na arcytrudnym terenie w Rajczy. Z niewielką stratą do lidera lokuje się pięć zespołów, od Pasjonata Dankowice począwszy, na LKS-ie Bestwina skończywszy. Trzech konkurentów z tej grupy skoczowianie mają już „na rozkładzie”, więc ewentualne powiększenie trzypunktowej przewagi Beskidu nad wiceliderem jest wyłącznie kwestią utrzymania należytej koncentracji.
Czy i na ile taki układ u szczytu jest trwały? Odpowiedzi szukamy u trenera Rekordu II – Szymona Niemczyka (na zdjęciu poniżej). – Uważam, że na pozycji lidera już nic się nie zmieni, choć o najwyższą pozycję powalczyć może jeszcze Błyskawica Drogomyśl. Jak na demonstrowany w tej rundzie futbol, ciut za nisko w mojej opinii są Tempo Puńców i Czarni-Góral. Według mnie w grze o czołówkę nadal pozostaje również LKS Bestwina.
Sobotni rywal biało-zielonych - Koszarawa oraz przytaczani przez szkoleniowca „rekordzistów” Czarni-Góral, otwierają najliczniejszą grupę zespołów, które skrupulatnie, punkt po punkcie wzbogacają swój stan posiadania. Na ile zajmowane miejsce oraz dorobek spełniają klubowe i kibicowskie aspiracje, to inna rzecz. Natomiast mało prawdopodobne jest, aby wymienione drużyny oraz np. WSS Wisła, rajczańska Soła, czy tym bardziej Czarni Jaworze mieli jeszcze zgłosić akces do ścisłej czołówki. Tak jak niemal niemożliwym jest uwikłanie się wspomnianych zespołów grę o utrzymanie. Na ten moment dobre (jak na pół tuzina rozegranych spotkań), dziewiąte miejsce zajmują rezerwy Rekordu. Skala trudności będzie rosnąć z każdym tygodniem. To pewne, tak jak coraz krótsza obecność słońca pod nieboskłonem o tej porze roku. Dlatego odbieramy aktualną lokatę biało-zielonych jako mającą charakter tymczasowy, „swingujący”, z tendencją do zwyżki. Czy z taką tezą zgadza się trener naszej „dwójki”? – Tak, stać nas na wyższą pozycję. Mimo, iż mamy do odrobienia jeszcze cztery zaległe spotkania, to już jesteśmy w połowie tabeli. Tym samym nasz wstępny plan na ligę okręgową wypełniliśmy w stu procentach. Co dalej? Zobaczymy, gdy nadejdą mecze z drużynami z czołówki. To będzie dla nas taka prawdziwa weryfikacja.
Krótka i pobieżna historia ostatnich miesięcy w BLO nakazuje daleko idącą ostrożność w kwestii awansów i spadków. Nie przesądzając ilu „skazańców” dotknie degradacja w a-klasową otchłań, zauważmy tylko wyraźny regres formy ekip z Pruchnej, Kończyc Małych, Łękawicy i Chybia. Dwa, trzy zwycięstwa mogą wydatnie poprawić miejsce każdej z wymienionych drużyn. Co nie zmienia faktu, że po sezonie 2018/2019 każdy z zespołów uczestniczących w bieżącej kampanii będzie musiał zmierzyć się z nową rzeczywistością. Abstrahując od celowości i sensowności zamierzonej reorganizacji rozgrywek zaordynowanej przez Śląski Związek Piłki Nożnej będzie to mieć wpływ na rozwój seniorskiego futbolu na Podbeskidziu, Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie? Jaki wpływ – dobry czy zły? Przewidzieć próbuje Piotr Jaroszek (na zdjęciu poniżej), kapitan rezerw Rekordu i jednocześnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w beskidzkiej piłce nożnej, w równym stopniu jako nadal aktywny futbolista, jak i szkoleniowiec.
– Wolałbym na to pytanie odpowiedzieć po sezonie 2019/2020, ale skoro zostałem „wywołany do tablicy” … Bielską część „okręgówki” czekać będą nowe wyzwania, nowi rywale z Tychów i okolic, może nawet inny, czasem być może lepszy, styl gry. Dla ekip z Żywiecczyzny oraz Ziemi Cieszyńskiej minusem na pewno będą odległości, dojazdy i idące za tym koszty, co szczególnie dotknie kluby leżące na rubieżach tych regionów. Mam przeczucie, ale wcale nie jest to pewnik, że grupa bielsko-tyska będzie chyba trochę silniejsza od żywiecko-skoczowskiej. Ale zaznaczam, to takie dywagacje nieco „na wyrost”. Nie wiem czy ma sens reorganizowanie czegoś, co w aktualnym kształcie dobrze się sprawdzało przez wiele lat? Natomiast w poważniejszymi ocenami trzeba poczekać przynajmniej do połowy 2020 roku.
Końcową kwestię zawieszamy zatem w próżni. Na razie zacieramy ręce z emocji, nie z zimna, przed drugą częścią piłkarskiej jesieni w Bielskiej Lidze Okręgowej, póki takowa jest …
TP/foto: ŁM i PM