Piłka nożna
ROW 1964 Rybnik – Rekord B-B 2:1 (0:1)
Po nieudanej wizycie na Podhalu bielszczanie zmierzyli się z drugoligowcem.
ROW 1964 Rybnik – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (0:1)
0:1 Wróbel (22. min.)
1:1 Mazurek (66. min.)
2:1 testowany zawodnik (85. min.)
Rekord: Kucharski – Żołna, Madzia, Kareta, Waliczek, Mrózek, Czaicki, Czernek, Szymański, Brzóska, Wróbel oraz Żerdka, Płowucha, Ślosarczyk, Sobik, Gleń, Ogrocki, Różycki
Gdyby oceniać grę „rekordzistów” tylko na podstawie trzech pierwszych kwadransów sparingu z rybniczanami, to należałoby utrzymać komentarz wyłącznie w pozytywnym tonie. Najkrócej, gra bielszczan, jej tempo, mogły przypaść do gustu. Biało-zieloni byli aktywniejsi w ofensywie, choć nie stworzyli w tym czasie przesadnie klarownych sytuacji podbramkowych. Ot, kilka groźnych uderzeń np. Szymona Szymańskiego, parę nieźle wykonanych stałych fragmentów. I właśnie po kornerze, a dokładniej po dośrodkowaniu Mateusza Waliczka piłkę skierował głową do bramki Marcin Wróbel – klasyka gatunku. Natomiast po przerwie za zmianami personalnymi odmienił się także obraz spotkania. Dla bielszczan nie było to już tak pozytywne 45 minut. Gospodarze dwukrotnie bezlitośnie wykorzystali prozaiczne błędy „rekordzistów” w rozegraniu piłki w środku pola. Tu także wg kanonów: przechwyt – kontratak – celne wykończenie. To wystarczyło ekipie ROW-u do odniesienia zwycięstwa.
Pomeczowa opinia trenera – Piotr Jaroszek: - Ten wynik na pewno nie jest dla nas zadowalający. Ale właśnie po to gra się sparingi, aby sprawdzać różne ustawienia i zestawienia personalne oraz ocenić zachowania piłkarzy w różnorakich sytuacjach. Tak więc porażki są w to wszystko poniekąd wkalkulowane. Niemniej szkoda, bo wcale nie musieliśmy tego meczu przegrać.
TP/foto: PM