Piłka nożna
Górnik II Zabrze - Rekord B-B 2:2 (2:0)
Zapraszamy do obejrzenia transmisji z wiosennej inauguracji III-ligowców.
Górnik II Zabrze - Rekord Bielsko-Biała 2:2 (2:0)
1:0 Surowiec (20. min.)
2:0 Baidoo (29. min.)
2:1 Szymański (65. min., z rzutu karnego)
2:2 Kozina (90. min.)
Rekord: Kucharski - Gaudyn, Rucki (90. Żołna), Kareta, Waliczek, Gleń (46. Sobik), Madzia (78. Kozina), Czernek (65. Czaicki), Szymański, Brzóska, Wróbel
Po pierwszych 30-stu minutach wydawało się, że zabrzanie łatwo zgarną komplet punktów. Ten fragment meczu był dość jednostronnym widowiskiem i satysfakcjonować mógł tylko sympatyków gospodarzy. A przed pierwszym gwizdkiem sędziego wydawało się, że nazwiska obecnych na boisku m.in. Szymona Matuszka, Łukasza Wolsztyńskiego, Adama Arnarsona, Ismaela Baidoo, Macieja Ambrosiewicza, czy Kamila Zapolnika, nie wywrą na bielszczanach najmniejszego wrażenia. Zwykle w trzecioligowej historii Rekordu bywało tak, że im silniejszym personalnie składem dysponowały zespoły ekstraklasowych rezerw, tym lepiej prezentowali się biało-zieloni. Tym razem, przynajmniej przez premierowe dwa kwadranse, było inaczej. A może było tak, jak skomentował ten fragment już po spotkaniu jeden z jego bohaterów – Marek Sobik, mówiąc: - A może przez te pół godziny byliśmy jeszcze w okresie przygotowawczym?
W każdym razie, zanim ekipa gości wzięła się do solidnej, boiskowej pracy, zabrzanie prowadzili już 2:0. Wpierw Kamil Surowiec wykorzystał złe ustawienie bielszczan przy rzucie rożnym Górnika II, a później fantastycznym uderzeniem popisał się I. Baidoo - 20-latek z Ghany. Dopiero ten gol spowodował u „rekordzistów” rozdrażnienie, które pobudziło ich do żywszego działania, po podwyższonej determinacji. Jednak na tamten moment, poza niegroźnym strzałem Marcina Wróbla, nie dawało to jeszcze widocznych efektów. O wiele lepiej było w drugiej partii.
Bardzo dobrą zmianą dokonaną w przerwie było desygnowanie na plac gry M. Sobika. Skrzydłowy wyraźnie rozruszał niemrawą dotąd ofensywę przyjezdnych, wniósł do niej odrobinę pozytywnego szaleństwa, nieprzewidywalności. Z kolei pojawienie się Marcina Czaickiego wpłynęło na uporządkowanie gry bielszczan w środku pola. Chwilę wcześniej, bardzo aktywny tego dnia, Szymon Szymański celnie uderzył z „wapna”. Utrata gola kontaktowego wpłynęła deprymująco na poczynania „dwójki” Górnika. Stroną przeważającą już do końca spotkania byli gracze z Cygańskiego Lasu. Prowadzenie w meczu, korzystny dla miejscowych rezultat długo „trzymał” dobrze usposobiony w bramce Daniel Bielica. W końcowych fragmentach w sukurs golkiperowi przyszła poprzeczka, po wcześniejszej główce Dariusza Ruckiego. Musiał jednak skapitulować w piątej minucie doliczonego czasu gry, kiedy biało-zieloni dogrywali z rzutu wolnego, w polu karnym zabrzan było blisko 20-stu ludzi. W tym zamieszaniu najlepiej odnalazł się najmłodszy na boisku – Marcin Kozina.
Oba zespoły mają zapewne uzasadnione powody do rozczarowania wynikiem lub grą, ale żaden nie może z tzw. czystym sumieniem stwierdzić, że po remisie tkwi w poczuciu krzywdy.
TP/foto-archiwum: PM