Piłka nożna
Ruch Radzionków – Rekord B-B 2:2 (0:1)
O remisie z "Cidrami" zadecydował gol utracony w doliczonym czasie gry.
Ruch Radzionków – Rekord Bielsko-Biała 2:2 (0:1)
0:1 Wróbel (36. min.)
0:2 Wróbel (67. min.)
1:2 Kopeć (74. min.)
2:2 Banaś (90. min.)
Rekord: Kucharski – Gaudyn, Kareta, Madzia, Żołna, Ogrocki (63. Gleń), Czaicki, Czernek (80. Szymański), Sobik (77. Groń), Kozina (86. Jampich), Wróbel
Od pierwszych minut spotkania zarysowała się wyraźna przewaga gości. Premierowy kwadrans pierwszej odsłony minął pod znakiem ostrzału bramki Dawida Stambuły, który dwoił się i troił, by nie dopuścić do utraty gola. Sztab szkoleniowy dobrał właściwy plan gry, przewidział defensywne ustawienie radzionkowian. Nikt chyba jednak nie zakładał, że „Cidry” praktycznie „okopią” się tak głęboko, na przedpolu własnego pola karnego. Stąd bielszczanie dość łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich. W kierunku bramki Ruchu uderzali m.in. Dawid Ogrocki, Marcin Kozina i Michał Czernek, ale trafił dopiero w 37. minucie Marcin Wróbel (na zdjęciu, na pierwszym planie). Napastnik Rekordu zachował zimną krew w polu karnym Ruchu, po wcześniejszym dograniu z bocznego sektora Kamila Żołny. Oba zespoły udały się do szatni na przerwę przy jednobramkowym prowadzeniu biało-zielonych. Jeśli Piotr Jaroszek mógł o cokolwiek apelować w trakcie tego kwadransa do swoich podopiecznych, to tylko o dalszą konsekwencję w grze oraz o… podregulowanie celowników.
Wydawało się przez znaczną część drugiej połowy, że trenerskie apele nie trafiły w próżnię. Bielszczanie nadal byli stroną aktywniejszą w ofensywie, nadającą ton grze. Kto wie czy kluczowym fragmentem spotkania nie okazał się krótki czas między 66-67. minutą. Wpierw Bartosz Kucharski wygrał w sytuacji „oko w oko” z Dawidem Krzemieniem, a chwilę później M. Wróbel po wykończeniu szybkiego ataku z udziałem M. Koziny i Marka Sobika, podwyższył prowadzenie „rekordzistów”. Piłkarze z Cygańskiego Lasu wobec takiego splotu wydarzeń najwyraźniej uwierzyli, że tego dnia i w tym meczu, już nic złego nie może się im przytrafić. Uwierzyli o wiele zbyt szybko!
Radzionkowianie, którzy nie mieli już nic do stracenia, rzucili wszystkie siły do desperackiego ataku. Zepchnięci do defensywy bielszczanie stracili pomysł na grę, a z bramką Kamila Kopcia z 74. minuty gola kontaktowego, także i pewność swoich poczynań. To była woda na młyn rozpędzonych gospodarzy. Kilkakrotnie bardzo mocno zakotłowało się pod bielską bramką. Kilka udanych interwencji zaliczył w bramce B. Kucharski, w 86. minucie od utraty wyrównującego gola uratował przyjezdnych słupek. Nic jednak nie uchroniło „rekordzistów” już po upływie 90-ciu minut meczu. Po kornerze, w podbramkowym zamieszaniu, najlepiej znalazł się i zachował Kamil Banaś. Jego trafienie było na wagę cennego punktu zdobytego przez Ruch, biało-zieloni niestety raczej stracili dwa, niż zyskali jeden.
TP/foto: PM