Piłka nożna
Ślęza Wrocław – Rekord B-B 3:0 (1:0)
To znów nie była udana eskapada "rekordzistów" do stolicy Dolnego Śląska.
Ślęza Wrocław – Rekord Bielsko-Biała 3:0 (1:0)
1:0 Muszyński (23. min.)
2:0 Lewkot (59. min.)
3:0 Wdowiak (84. min.)
Rekord: Kucharski – Groń (70. Kozina), Jampich, Kareta (46. Rucki), Caputa, Gaudyn, Szymański, Czaicki (70. Ogrocki), Czernek, Żołna, Wróbel
Przełamania w mieście nad Odrą nie doczekaliśmy. Po spotkaniu „rekordziści” zgłaszali uwagi do pracy sędziego, który – w ich opinii – nie odgwizdał fauli na graczach z Cygańskiego Lasu, z czego wyniknęły dwa pierwsze gole dla Ślęzy. W pierwszym przypadku ofiarą przekroczenia przepisów miał być Szymon Szymański, w drugim – Michał Czernek. Przyjezdni domagali się również rzutu karnego za nieprzepisowe zagranie wobec Kamila Żołny, jeszcze przy jednobramkowym prowadzeniu wrocławian. W każdym razie miejscowi byli bardziej konsekwentni i skuteczniejsi w wykorzystywaniu nadarzających się okazji. A tego samego o biało-zielonych napisać nie możemy. W środowym spotkaniu z Ruchem Zdzieszowice można było zgłaszać pretensje do naszych piłkarzy o brak podbramkowych sytuacji, o niedostatki w kreowaniu. Tym razem szanse były, ale cóż z tego, skoro bielszczanie znów zaliczyli występ na „zero z przodu”. Jeszcze przy bezbramkowym rezultacie okazji nie wykorzystał K. Żołna, w końcówce meczu Marcin Kozina z bliska uderzył wprost w bramkarza. – A szkoda, bo zagraliśmy jedno z lepszych spotkań tej wiosny, a już na pewno najlepsze przeciwko wrocławskiej Ślęzie, za mojej pracy trenerskiej w Rekordzie – ocenił obraz potyczki Piotr Jaroszek. - Cóż, jak to mówią – wynik idzie w świat, a ten jest dla nas bardzo niekorzystny. Powtórzę, szkoda gdyż z postawy chłopaków jestem zadowolony. Jedyna, ale fundamentalna różnica między nami, gospodarzami była taka – wrocławianie wykorzystali swoje okazje, my – nie – podsumował szkoleniowiec „rekordzistów”.
TP/foto: PM