Piłka nożna
Zagłębie II Lubin – Rekord B-B 0:1 (0:1)
Wicelider ograny!
Zagłębie II Lubin – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
0:1 Kozina (36. min.)
Rekord: Żerdka – Groń, Rucki, Kareta, Waliczek, Gleń (73. Ogrocki), Madzia, Czaicki (58. Wróbel), Szymański, Sobik (78. Żołna), Kozina (88. Caputa)
Są w tej lidze zespoły, które bielszczanom ewidentnie „nie leżą”. Ale są i ekipy, dla których to „rekordziści” są wyjątkowo niewygodnymi rywalami. Środowa konfrontacja rezerw Zagłębia z Rekordem była czwartym spotkaniem obu ekip, po raz czwarty komplet punktów zaksięgowali nasi piłkarze.
Trzeba przyznać, że zastosowana przez bielski sztab szkoleniowy rotacja w składzie okazała się dobrym manewrem. W porównaniu do meczu ze Stalą Brzeg w tzw. wyjściowym składzie pojawiło się sześciu graczy, którzy tamto spotkanie zaczynali na ławce rezerwowych. Natomiast wręcz symboliczny wymiar miał powrót do bramki Krzysztofa Żerdki, który poprzedni występ ligowy zaliczył 22 września ubr., w Zdzieszowicach. No i zauważyć trzeba, że był to – zwłaszcza w drugiej połowie – pracowity come-back. W pierwszej odsłonie, jakkolwiek nieco dłużej utrzymywali się przy piłce lubinianie, to po stronie biało-zielonych były argumenty i konkrety. Były fragmenty, gdy zespół gości prowadził grę w ataku pozycyjnym, parokrotnie także zdarzyło się nękać gospodarzy wysokim pressingiem. Tak właśnie bielszczanie zaskoczyli defensorów „dwójki” Zagłębia przy jedynej, bramkowej akcji. Doskoczyli do obrońców Szymon Szymański z Markiem Sobikiem, jeden ze stoperów nerwowo zareagował i zbyt lekko wycofał futbolówkę do bramkarza, na co tylko czyhał Marcin Kozina (na górnym zdjęciu). 18-latek po przechwycie piłki „objechał” Kacpra Bieszczada i ulokował ją w opuszczonej bramce.
Po przerwie gracze Adama Buczka zagrali bardziej zdecydowanie, przede wszystkim podkręcili tempo meczu. I tu słowa uznania dla każdego z „rekordzistów” za solidnie i rzetelnie wykonaną pracę w grze obronnej. Lubinianie może nie stworzyli sobie jakiejś stuprocentowej okazji do wyrównania, niemniej wielokrotnie – szczególnie przy stałych fragmentach – dochodziło do spięć w polu karnym gości. Parokrotnie biało-zieloni spróbowali przejść z defensywy do kontrataku, poszukać szansy na podwyższenie prowadzenia. W jednym przypadku było tego bardzo blisko. Po podaniu M. Koziny do wbiegającego z głębi pola Mateusza Glenia, skrzydłowy mógł stanąć oko w oko z lubińskim golkiperem. Akcję faulem, w okolicy 20-stego metra od bramki, przerwał jeden z obrońców Zagłębia II. Żółta kartka i podyktowany rzut wolny okazały się marną rekompensatą.
Za to trzy punkty są nagrodą dla ekipy z Cygańskiego Lasu za boiskową robotę i pomysł na jej wykonanie.
TP/foto: PM