Futsal

Futsal | 18-08-18

Rekord B-B – ERA-Pack Chrudim 4:1 (1:1)

 

Spotkanie z 14-krotnymi mistrzami Czech było swego rodzaju próbą generalną dla bielszczan przed udziałem w turnieju UEFA Futsal Champions League.

Rekord Bielsko-Biała – ERA-Pack Chrudim 4:1 (1:1)

1:o Bondar (1. min.)

1:1 M. Mares (19. min.)

2:1 Bondar (29. min.)

3:1 Dudek (35. min.)

4:1 Budniak (39. min.)

Rekord: Nawrat (Kałuża) – Popławski, Budniak, Bondar, Marek, Kubik, Surmiak, Dudek, Gąsior

ERA-Pack: Litvinienko (Ždansky) – Everton, R. Mareš, M. Mareš, Max, Koudelka, Antonio, Doša, Balog, Slovaček

Po katalońskiej wyprawie w bielskim obozie nieco podupadło morale, raz – spowodowane niekorzystnymi rezultatami gier z FC Barcelona, dwa – ze względu na kontuzje aż czterech graczy. Jan Janovsky, Łukasz Biel, Alex Viana i Giulio Mura, to lista ludzi, z których trener Andrzej Szłapa nie może korzystać od powrotu z Hiszpanii. A tymczasem czekała „rekordzistów” kolejna poważna próba przed zbliżającym się bielskim turniejem Futsal Champions League. Towarzyska konfrontacja z mistrzem Czech była już trzynastą w historii sportowych kontaktów obu klubów. Dla ekipy ERA-Pack Chrudim, który ma zagwarantowany udział w fazie Main Round Ligi Mistrzów, sparing w Bielsku-Białej był dopiero pierwszym w przedsezonowych przygotowaniach. Tego, że 14-krotni mistrzowie Czech poważnie traktują mecze z biało-zielonymi świadczy m.in. fakt, że do Cygańskiego Lasu trener Felipe Conde przywiózł w zasadzie swój galowy skład. Zabrakło braci – Pavla i Davida Drozdów, jednego z powodu kontuzji, drugiego ze względu na udział w przygotowaniach do Akademickich MŚ.

Zatem dla przetrzebionych personalnie mistrzów Polski poprzeczka zawisła wysoko. Jak pokazał przebieg 40-stominutowego oraz wynik starcia, bielszczanie zaliczyli wysokość w bardzo dobrym stylu. Tuż przed upływem 1. minuty w typowy dla siebie sposób gola otwarcia zdobył Oleksandr Bondar. Ukrainiec huknął spod linii bocznej całkowicie zaskakując rodaka w bramce gości – Dmytro Litwinienkę. Wyjąwszy niewykorzystaną sytuację sam na sam z bramkarzem Michała Marka z 6. minuty, mecz toczył się raczej pod znakiem przewagi czesko-brazylijskiej mieszanki ERA-Pack’u. Parokrotnie wyśmienicie reagował w bielskiej bramce Bartłomiej Nawrat. W przypadku uderzeń Romana Mareša i Evertona piłka odbijała się od obramowania bramki. Kilka razy nieszczęściu zapobiegli dobrze interweniujący w defensywie „rekordziści”. Idealną okazją do wyrównania przez przyjezdnych wydawał się być przedłużony rzut karny z 17. minuty, ale i w tym przypadku Antonio nie zdołał pokonać B. Nawrata. Na nieco ponad minutę przed końcową syreną Czesi doczekali się gola na 1:1. Podanie R. Mareša celnym strzałem z bliska wykończył młodszy brat „asystenta” – Michal.

Można było mieć uzasadnione obawy, czy grający de facto ósemką w polu „rekordziści” wytrzymają dość wysokie tempo i w ogóle - trudy spotkania. Istotnie, agresywni, ale ciut wolniejsi od rywali mistrzowie naszego kraju jeszcze przed upływem 24. minuty popełnili cztery przewinienia. Nie ze wszystkimi werdyktami gospodarze chcieli się pogodzić, co tylko wywołało u nich sportową złość w klasycznej formie. Od tego momentu bielszczanie fragmentami demonstrowali jakość i szybkość, jaką dobrze pamiętamy z ubiegłego sezonu. Na taki obrót spraw Czesi przygotowani nie byli. Goście dali się zaskoczyć O. Bondarowi  po kornerze i Janowi Dudkowi, którego świetnym podaniem uruchomił Michał Kałuża. „Dobił” rywali Paweł Budniak strzałem do pustej bramki, gdy ci próbowali zredukować straty w grze z lotnym bramkarzem.

Ze wspomnianych na wstępie 13-stu gier Rekordu z ERA-Packiem odnotowaliśmy trzecią wygraną bielszczan, i co ciekawe – nigdy w historii nie doszło do remisu…

TP/foto: Jakub Ziemianin