Futsal

Futsal | 05-10-18

Hohenstein-Ernstthall – Rekord B-B 1:5 (1:1)

 

Bielszczanie z drugim zwycięstwem w turnieju Main Round futsalowej Ligi Mistrzów!

5.10.2018 r. – Main Round UEFA Champions League, gr. 7, w Jelgavie

VfL ’05 Hohenstein-Ernsthall – Rekord Bielsko-Biała 1:5 (1:1)

0:1 Budniak (1. min.)

1:1 Hudacek (8. min.)

1:2 Budniak (22. min.)

1:3 Popławski (28. min.)

1:4 Marek (37. min.)

1:5 Bondar (40. min.)

Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Janovsky, Kubik, Alex Viana, Mura, Surmiak.

W konfrontacji z Saksończykami biało-zieloni potwierdzili stary, piłkarski banał – gra się od pierwszego do ostatniego gwizdka, w tym przypadku syreny. Obie drużyny przystępowały do spotkania mając w dorobku po trzy zdobyte punkty w czwartkowych potyczkach. Naturalną koleją rzeczy świadomość stawki nieco usztywniła graczy po obu stronach boiska, co częściej widoczne było w poczynaniach teamu z Niemiec. Wydawało się, że „rekordzistów” nie może spotkać nic lepszego, niż gol otwarcia autorstwa Pawła Budniaka, już z 10. sekundy (!) meczu. Start zatem piorunujący, niczym we wcześniejszej konfrontacji z Nikarsem. Bielszczan w ich wyższości nad rywalem chyba utwierdziło uderzenie Oleksandra Bondara w słupek. Ta pewność siebie już niedługo okazała się zgubna, po chaotycznej akcji rywali i trochę przypadkowym uderzeniu Marko Hudaček doprowadził do wyrównania. Mimo kilku dogodnych okazji, m.in. Artura Popławskiego i Michała Kubika, rezultat pierwszej odsłony nie uległ zmianie, co w ogromnej mierze było zasługą strzegącego bramki VfL ’05 Pavlosa Wiegelsa.

Gdyby chcieć porównać obraz gry zaprezentowanej przez bielszczan w drugiej połowie meczu, wcale nie byłoby przesadą odniesienie do futbolowej reprezentacji …. Niemiec, z nie tak odległej przeszłości. A to przede wszystkim za demonstrację żelaznej konsekwencji oraz cierpliwość i taktyczną mądrość. Gdy trzeba było nacisnąć rywali pressingiem – biało-zieloni robili to. Jeśli zachodziła potrzeba zwarcia szeregów na przedpolu bramki Bartłomieja Nawrata, tak czynili. A wszystko to przy zachowaniu dużego stopnia koncentracji i przy pełnym zaangażowaniu. Kiedy nadarzała się okazja do „ukłucia” odkrytego rywala, byli bezlitośni. Nie dość, że przełomowa to jeszcze niezwykłej urody była druga bramka zdobyta przez "Magica" - rzuconą przez A. Popławskiego piłkę, będąc w trudnej pozycji, posłał do siatki tak precyzjnie i mocno, że P. Wiegels przez sekundę nie wiedział nawet gdzie jest piłka, a ta wylądowała w "okienku" jego bramki. Natępnie A. Popławski po kontrze, Michał Marek po stałym fragmencie strzałem z dystansu, wreszcie „Sania” Bondar po uderzeniu spod własnej bramki, gdy brzmiała już końcowa syrena, tak mistrzowie Polski rozłożyli oponentów „na łopatki”.

Z kompletem punktów „rekordziści” utrzymali prowadzenie w grupie 7, czyniąc kolejny krok ku awansowi do Elite Round.

TP

Nikars Ryga – Informatica Timisoara 2:6 (0:2)