Futsal

Futsal | 14-04-19

Polska – Brazylia 1:5 oraz 2:7

Jeśli się uczyć, to tylko od najlepszych, w roli "profesorów" wystąpili 5-krotni mistrzowie świata.

(Bydgoszcz, 16.04.2019 r.) Polska – Brazylia 2:7 (1:2)

1:0 Gładczak (3. min.)

1:1 Gadeia (7. min.)

1:2 Łopuch (19. min., samobójczy)

1:3 Daniel (24. min.)

1:4 Bateria (25. min.)

2:4 Zastawnik (28. min.)

2:5 Ferrao (30. min.)

2:6 Ferrao (31. min.)

2:7 Marlon (32. min.)

Polska: Kałuża – Kriezel, Zastawnik, Lutecki, Łopuch, Gładczak, Kubik, Solecki, Marek, Grubalski, Leszczak, Czyszek, Wilk

Ze spotkania rewanżowego najchętniej zapamiętalibyśmy pierwszą odsłonę spotkania. Za otwartą, naznaczoną wielu fajnymi akcentami ofensywnymi grę, biało-czerwoni zapłacili w drugiej części meczu wysoką cenę. Ale pozostanie w naszej świadomości ten mecz, choćby z powodu czterech minut prowadzenia gospodarzy, po golu Roberta Gładczaka. Pamiętać będziemy, że gol na 1:0 padł po dobitce strzału Michała Marka, który zaliczył bardzo udane zawody w ofensywie biało-czerwonych (m.in. uderzenie w słupek bramki Roncaglio z 38. minuty). Bezspornym faktem pozostanie, iż Michał Kałuża, między godziną 18 i 20-stą, był najbardziej zapracowanym człowiekiem w całej RP. Bez golkipera Rekordu konto bramkowych strat wyraźnie przekroczyłoby dwucyfrową wartość. I tak jak zasługi popularnego „Miśka” są bezdyskusyjne, tak równie trudno zrozumieć, iż szansy na kilkuminutowy epizod nie otrzymał świetnie broniący w pierwszym ze spotkań Bartłomiej Nawrat. Po wsze czasy w annałach krajowego futsalu pozostanie także setny występ z orzełkiem na piersi Michała Kubika. Szacunek i gratulacje dla „rekordzisty” i przede wszystkim kapitana reprezentacji Polski!

Reasumując – lekcje od „Caharinhos” były potrzebne, były cenne, więcej - bezcenne, a na ile przydatne w przyszłości? Przekonamy się najwcześniej w drugiej połowie 2019 roku.

TP

(14.04.2019 r. Koszalin) Polska – Brazylia 1:5 (1:4)

0:1 Rato  (8. min.)

1:1 Marek (11. min.) 

1:2 Guitta (13. min.)

1:3 Paradynski (14. min.)

1:4 Bateria (20. min.)

1:5 Rato (40.min.) 

Polska: Kałuża (Nawrat)  –  Łopuch, Kriezel, Zastawnik, Lutecki, Marek, Kubik, Gładczak, Solecki, Leszczak, Grubalski

Mimo, że już w 2. minucie meczu „postraszył” naszą dużynę Gadeia, trafiając w obramowanie bramki strzeżonej przez Michała Kałużę, dalsza część spotkania wydawała się układać po myśli reprezentacji Polski. W 3. minucie wychodzącego na pozycję sam na sam z brazylijskim bramkarzem – Guittą Michała Kubika, nieprzepisowo zatrzymał Oliveira Marlon, za co ujrzał czerwoną kartkę. Dwie minuty gry w przewadze to sporo strzałów gospodarzy, próbowali M. Kubik, Piotr Łopuch – piłkę odbijał Guitta, a Mikołaj Zastawnik trafił w słupek. W pierwszej części gry można było odnieść wrażenie, że Polacy tracili gole... nie wtedy, kiedy powinni. W kilku stuprocentowych sytuacjach zatrzymywał ich M. Kałuża, ale indywidualne błędy, czy jak w przypadku bramki Rafaela Rato rykoszet spowodowały, że wynik po 20. minutach nie wyglądał zbyt optymistycznie. Na pocieszenie pozostawała nam bramka zdobyta przez Michała Marka, który zachował się perfekcyjnie w polu karnym gości, na tamtym etapie meczu doprowadzając do remisu.

Po zmianie stron, nastąpiła też zmiana w polskiej bramce – w miejsce M. Kałuży, zobaczyliśmy drugiego z bielskich golkiperów Bartłomieja Nawrata, i to on był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem naszej reprezentacji w drugich dwudziestu minutach spotkania. Niewiele dobrego można natomiast powiedzieć o grze ofensywnej podopiecznych Błażeja Korczyńskiego, dość powiedzieć, że najgroźniejsze sytuacje gospodarze stworzyli po dalekich wyrzutach B. Nawrata i strzałach... głową Tomasza Kriezela w 27. minucie i Tomasza Luteckiego w 38. minucie. Jedyną bramkę, a drugą swoją w tym meczu, zdobył Rafael Rato samej końcówce spotkania. Biorąc pod uwagę klasę rywala tragedii nie było, powodów do zachwytu również.

MH