Futsal
FC Barcelona – Rekord B-B 11:0 oraz 7:1
Dwie trudne lekcje odrobione, ale jeśli się uczyć, to tylko od najlepszych!
(10.08.2018 r.) FC Barcelona – Rekord Bielsko-Biała 7:1 (2:1)
1:0 Joselito (2. min.)
1:1 Marek (3. min.)
2:1 Joselito (4. min.)
3:1 Adri Ortego (22. min.)
4:1 Roger (24. min.)
5:1 Ferrao (25. min.)
6:1 Dyego (29. min.)
7:1 Leo Santana (30. min.)
Rekord: Kałuża (Nawrat) – Mura, Kubik, Viana, Surmiak, Gąsior, Dudek, Budniak, Marek, Bondar
Pomeczowe opinie
Andrzej Szłapa (szkoleniowiec mistrzów Polski): - Na pewno pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dużo lepsza od drugiej, nie mówiąc o wczorajszym spotkaniu. Obraliśmy inny sposób gry w obronie, zeszliśmy trochę niżej i staraliśmy się na miarę możliwości kontrować. Jasne, że gospodarze zdominowali nas, ale przynajmniej byliśmy skuteczniejsi w działaniach obronnych. W drugiej części prozaicznie zaczęło brakować nam sił, z czego wynikały przestoje w grze. Na pewno jednak jestem bardziej usatysfakcjonowany obrazem gry w dzisiejszym spotkaniu, niż miało to miejsce wczoraj. Ogólnie – mamy fajny materiał do analizy. A na przyszłość, gdy staniemy przed takim wyzwaniem, postaramy się mu podołać w lepszym stopniu.
Piotr Szymura (dyrektor sportowy Rekord SSA): - Rezultat piątkowego meczu jest z całą pewnością bardziej adekwatny do różnicy między nami a Barceloną, niż miało to miejsce w pierwszej konfrontacji. Tak przegrywać po prostu nie przystoi. Co gorsza, czwartkowy mecz kontuzjami okupili Łukasz Biel i Jan Janovsky. W przypadku Łukasza wygląda to na coś poważniejszego. Nie znaczy to, że uraz „Honzy” do takich nie należy, ale wydaje się, że uraz wykluczył go z udziału jedynie w tym spotkaniu rewanżowym. A przebieg meczu? Zagraliśmy zatem w okrojonym składzie, bardziej defensywnie i przyznam, że całkiem fajnie trzymaliśmy się przez dłuższy czas. Staraliśmy się odgryzać i po fajnej akcji Michał Marek doprowadził do krótkotrwałego remisu. Wczoraj postawiliśmy na otwartą grę, za co zapłaciliśmy takim, a nie innym wynikiem. Pozytywem jest jednak to, że obnażone zostały nasze błędy i niedostatki, o których na podstawie meczów w naszej lidze pewnie nawet nie wiedzielibyśmy. Niby tylko dwa mecze, a materiału do analizy mamy więcej, niż przez całą rundę w lidze. Tak jak powiedziałem wczoraj – latami pracowaliśmy na to, aby zasypać rów między naszym klubowym futsalem, a Ukraińcami. Teraz wiemy ile dzieli nas od najlepszych na świecie, bo za takich uważam graczy FC Barcelona. Chcemy być coraz lepsi, dążyć do dalszego postępu, aby za jakiś czas móc znów podjąć rękawicę rzuconą przez takiego rywala. Na razie wypada nam podziękować za udzielone lekcje, co zresztą już wobec naszych gospodarzy uczyniliśmy.
TP
(9.08.2018 r.) FC Barcelona – Rekord Bielsko-Biała 11:0 (6:0)
1:0 Ferrao (5:46)
2:0 Joselito (7:31)
3:0 Roger (8:07)
4:0 Lozano (12:57)
5:0 Aicardo (14:18)
6:0 Adolfo (18:23)
7:0 Ferrao (24:17)
8:0 Arthur (33:44)
9:0 Ferrao (35:15)
10:0 Ferrao (36:08)
11:0 Adri Ortego (39:15)
Rekord: Nawrat (Kałuża) – Popławski, Budniak, Bondar, Marek, Janovsky, Kubik, Alex Viana, Biel, Mura, Surmiak, Dudek, Gąsior
Relacja z czwartkowego spotkania oraz galeria zdjęć – tutaj.
O meczu „numer 1” mówią:
Piotr Szymura (dyrektor sportowy Rekord SSA): - W trakcie meczu wróciły do mnie obrazy z pierwszego turnieju „Beskidy Futsal Cup”, gdy przyjechał do nas między innymi ówczesny mistrz Ukrainy – Tajm Lwów. Pamiętam, że Ukraińcy każdy polski zespół w eliminacjach, w tym nas, „lali” aplikując po dziewięć goli. "Rów" umiejętności między nami, a zespołami zza wschodniej granicy, w mojej opinii zakopaliśmy. Teraz też mieliśmy do czynienia z ogromną różnicą, choć według mnie i wbrew wynikowi, nie tak wielką jak przed laty w starciu z Tajmem. Oczywiście, że przewaga zespołowa oraz indywidualnie każdego z graczy Barcelony nad naszymi chłopakami była bezsprzeczna, ale właściwszy byłby wynik – 1:7, 1:8 …. Przegraliśmy wyżej, ale nie zapominajmy - z drugą, może trzecią siłą na ten moment w Europie.
Andrzej Szłapa (trener): - Wyszliśmy na to spotkanie nastawieni z optymistycznie oraz na grę pressingiem, to od strony taktycznej. Niestety gospodarze obnażyli nasze słabości, zderzyliśmy się za ścianą. Zawodnicy Barcelony grali, jak dla nas bardzo szybko, za szybko…, niemniej o jedną, dwie bramki mogliśmy się pokusić. Na ten moment między nami, a Katalończykami jest przepaść, ale twierdzę, że taki prysznic nam się przyda. To była nieocenionej wartości lekcja na przyszłość.
Krzysztof Burnecki (kierownik drużyny): - Końcowy rezultat trzeba przyjąć z pokorą. Ale jednego, może dwa gole powinniśmy byli strzelić, bo były ku temu okazje. Uczciwie mówiąc, porażka 0:11 jest zbyt wysoka i nie odzwierciedla w pełni obrazu gry. Aż takich różnic między poszczególnymi zawodnikami nie było, choć tego, że mieliśmy dzisiaj kilka słabszych ogniw – nie da się ukryć. Cóż, jakaś życiowa nauka dla nas z tej lekcji płynie, jakieś wnioski - są.
W piątkowe południe dojdzie do meczu rewanżowego.
TP