Futsal
Emocje w obiektywie
Wcale nie tak łatwo oderwać się od wydarzeń minionego tygodnia.
Tym razem, być może rzeczywiście już po raz ostatni, wracamy do turnieju Elite Round futsalowej Ligi Mistrzów w krótkiej rozmowie z obecnym w Barcelonie Markiem Łękawą, jednym z naszych klubowych fotoreporterów. A już pominąwszy lekturę mini-wywiadu, Państwa uwadze polecamy zamieszczone zdjęcia wg wyboru autora oraz poniżej zmieszczone linki do foto-galerii.
Jakie zastałeś warunki do pracy w Palau Blaugrana, pracy fotoreporterskiej?
- Znakomite! Na miejscu doskonałe oświetlenie pozwalające na wykonywanie zdjęć bez jakichkolwiek problemów i w dobrych parametrach. Po meczu z gospodarzami turnieju mam także nowe doświadczenie – absolutnie nie siadać w okolicy, gdzie rozlokowani są najzagorzalsi kibice Barcelony. Przebywanie w ich bliskości ewidentnie odbija się na słuchu! (śmiech)
A sam obiekt w porównaniu do naszych, krajowych, oczywiście również pod kątem fotoreporterskim…
- Zaznaczę, że moje rozeznanie ogranicza się tylko do hal na Śląsku. Natomiast Palau Blaugrana wcale nie wydaje mi się być większym obiektem, niż na przykład hala „Pod Dębowcem”. Na pewno jednak jest pojemniejsza i lepsza do oglądania widowisk sportowych z perspektywy kibica. Bliskość parkietu, ławek rezerwowych, powodują całkiem inny, nieporównywalnie lepszy odbiór. A jakie przy tym emocje …?!
No właśnie, emocje w barcelońskich zdjęciach Marka Łękawy …
- Od razu powiem, że nie byłem w Barcelonie wyłącznie w roli fotoreportera, ale także kibica Rekordu. Z tego powodu nie udało mi się, czego bardzo żałuję, uchwycić momentu euforii, wielkiej radości po golu Alexa Viany na 1:0 z gospodarzami. Sam wtedy wraz z naszymi kibicami wydzierałem się ile wlezie. A wracając do poruszonej kwestii, klimat generowany przez kibiców Barcelony udziela się wszystkim w hali, co mam nadzieję w jakimś stopniu udało się ująć w fotografiach z meczu „rekordzistów” z Katalończykami. A tak generalnie, choć o odczuciach mówiąc – rozpierała mnie duma postawy chłopaków z Rekordu właśnie w tym meczu i w całym turnieju. Bywały momenty, że pojawiała się „gęsia skórka”. A już byłem niemal bliski pęknięcia z dumy, gdy na plakacie informującym o turnieju ujrzałem zdjęcie z wizerunkiem Pawła Budniaka mojego autorstwa. To było coś!
Gazprom Jugra Jugorsk – Rekord
TP