Futsal
Hat-trick nieszczęść
Niestety, dla Łukasza Biela futsalowy sezon 2018/2019 dobiegł już końca.
Dla „rekordzisty” okazał się krótki bardzo pechowy, trzy poważne kontuzje w osiem miesięcy, przy czym ostatni z urazów spowodował rzeczone, przedwczesne zawieszenie butów na kołku.
- Zaczęło się w sierpniowym, pierwszym sparingu w Barcelonie – wspomina futsalowiec ekipy mistrza Polski – Wtedy skręciłem kostkę w prawej nodze. Przerwa trwała trzy, cztery tygodnie, niemniej zdążyłem wrócić do zespołu i treningów jeszcze przed bielskim turniejem eliminacyjnym Ligi Mistrzów.
Zawodnik nie dość, że uporał się z kontuzją, to udział w zawodach zdążył zaakcentować „dwupakiem” z Racing Futsal Luxembourg oraz golem na 2:1 w meczu z Varcna City decydującym o awansie do dalszych gier. – Wszedłem na boisko w drugiej części meczu z Bułgarami, strzeliłem gola, po którym rywale przeszli do gry z „lotnym” bramkarzem. Niestety niezbyt długo cieszyłem się z pobytu na boisku, bez kontaktu z przeciwnikiem złamałem piątą kość w śródstopiu – przypomina Ł. Biel.
I znów rozbrat z futsalem, znów długotrwała rehabilitacją, którą udało się zakończyć po dwóch miesiącach. 9 listopada 2018 r. Ł. Biel zaliczył udany come-back w domowej konfrontacji Cleareksem. Biało-zieloni ograli chorzowian 4:3, a zawodnik znów wpisał się na listę strzelców. Wydawało się, że wszystko co najgorsze już za wychowankiem bielskiego klubu, były niezłe występy w Lidze Mistrzów i na krajowych arenach ligowych, „po drodze” powołanie do kadry na dwumecz z Belgami, wszystko aż do pucharowego występu z 19 lutego br., w Lesznie. W okolicach 12-stej minuty spotkania z pierwszoligowcem, znów bez kontaktu z rywalem, „rekordzista” zerwał ścięgno Achillesa w lewej nodze. – W piątek przeszedłem operację w bielskim Szpitalu Wojewódzkim, którą przeprowadził doktor Michał Mojżesz, by już w niedzielę wrócić do domu. „Unieruchomienie” w gipsie powinno potrwać jakieś dziesięć dni. Jeśli tak będzie, to później otrzymam specjalistycznego „buta”, który pozwoli mi nawet na powolne stąpanie. Powiedzmy, że od tego rozpocznie się cały proces mojej rehabilitacji. Na ten moment nie wybiegam w odleglejszą przyszłość… - kończy Łukasz, któremu obok szybkiego, acz przemyślanego powrotu na parkiety, życzymy zdrowia. Mało – bardzo, bardzo dużo zdrowia!!!
TP/foto (z meczu Elite Round FC Barcelona - Rekord): MŁ