Futsal

Futsal | 29-03-19

Trochę inna, ale wciąż mocna Gatta


 

Niemal wszystko, co najlepsze w polskim, klubowym futsalu, było w ostatnich latach dziełem Rekordu i Gatty Active Zduńska Wola.

Z powodów czysto historycznych ligowym klasykiem słusznie nazywane są spotkania biało-zielonych z Cleareksem Chorzów. Ale to zmagania z Gattą elektryzują kibiców od kilku sezonów. Biorąc pod uwagę cztery minione lata, oprócz Rekordu to najbardziej utytułowany klub w Polsce. Do zdobytego w 2016 roku tytułu mistrza Polski, zduńskowolanie dołożyli trzy tytuły wicemistrzowskie, a kończący rozgrywki decydujący o mistrzostwie Polski w 2017 roku mecz, pamiętany będzie w obu klubach bardzo długo. Po ośmiu minutach gry zduńskowolanie prowadzili w Bielsku-Białej już 3:0, by ostatecznie polec 5:9 i oddać tytuł mistrzowski w ręce zawodników Rekordu.

Aktualnie liga nadrabia zaległości z sezonu zasadniczego, a formalnie niedzielny mecz rozegranie zostanie w ramach 14. kolejki rozgrywek. Zapadły już jednak pierwsze rozstrzygnięcia – znamy bowiem skład sześciozespołowej grupy „mistrzowskiej”, zajmujący obecnie siódmą lokatę Red Dragons Pniewy nie ma już szans na dogonienie szóstej Acany Orła Jelcz-Laskowice. Zarówno biało-zieloni jak i nasz najbliższy rywal znaleźli się oczywiście w stawce drużyn, które walczyć będą o medale. Dla Gatty mecz z Rekordem będzie ostatnią okazją do zdobycia punktów w rundzie zasadniczej, pozostałe spotkania już za nimi. Trzeba przyznać, że jak na razie nie jest to udany sezon dla wicemistrza Polski, zespół gra w przysłowiową „kratkę”, słabo spisując się zwłaszcza w grach wyjazdowych. Chociaż hala w Zduńskiej Woli nadal pozostaje przysłowiową „twierdzą”, bo nikt z ligowych przeciwników nie zdołał tam wygrać, to punktowe straty zduńskowolanie ponieśli także przy ulicy Złotej, trzykrotnie dzieląc się punktami z rywalami. Na pewno sporym usprawiedliwieniem dla postawy wicemistrza Polski mogą być liczne kontuzje czołowych zawodników, ciągnące się za drużyną praktycznie od początku sezonu – podobnie jak dla naszego Łukasza Biela, skończył się już sezon dla Arkadiusza Szypczyńskiego. Trudno się dziwić rozczarowaniu trenera Marcina Stanisławskiego, który w wypowiedzi dla klubowej strony internetowej powiedział: - Futsal to taka gra, że jeśli wypadnie jedno ogniwo w dobrze funkcjonującym mechanizmie to już jest problem, u nas w jednym momencie wypadło czterech podstawowych zawodników! W momencie, w którym ograliśmy lidera i wicelidera rozgrywek...

Działacze próbowali pomóc już w trakcie sezonu sztabowi szkoleniowemu, angażując Norberta Dregiera, dotychczas występującego wyłącznie na boisku trawiastym oraz znanego z występów w Gliwicach Ukraińca - Tarasa Tarasowycza. Od tego jak szybko ci zawodnicy wkomponują się do zespołu, będzie w dużym stopniu zależeć medalowa przyszłość Gatty w tym sezonie. W chwili obecnej zajmuje czwartą lokatę mając matematyczną szansę na mistrzostwo kraju, teoretyczną na zajęcie drugiej lokaty, i jak najbardziej realną na obsadzenie najniższego stopnia podium. Do tego potrzebne są jednak punkty zdobywane w niemal każdym spotkaniu, bowiem na pozycjach 3-6 panuje w tabeli wyjątkowy ścisk. I chociaż M. Stanisławski optymistą nie jest, na taryfę ulgową nie może liczyć żaden z ligowych konkurentów:  

Czeka nas teraz mecz w Bielsku-Białej, wiadomo z kim, wiadomo w jakiej hali. Ciężko żebyśmy teraz byli hurraoptymistami. Nie powiem, że będziemy walczyć, bo to normalne, zawsze będziemy. Ewentualna porażka nie zmieni naszego nastawienia na decydujące mecze w fazie finałowej. Odpoczniemy i przygotujemy się na walkę z każdym przeciwnikiem.

Na to spotkanie nikogo szczególnie zapraszać nie trzeba, co widać choćby po tym, jak rozchodzą się w przedsprzedaży wejściówki. Przypomnijmy więc tylko, że mecz rozpocznie się w niedzielę o godzinie 18:00, w hali przy Startowej 13.

MH/foto-archiwum: PM