Futsal
Przed dogrywką
Przez dwa kwietniowe tygodnie odpoczniemy od rozgrywek ekstraklasy futsalu.
W minioną sobotę dobiegły końca rozgrywki ekstraklasy futsalu, a dokładnie rzecz biorąc ich część zasadnicza. Po dwóch tygodniach przerwy, przeznaczonej na potrzeby reprezentacji Polski, która rozegra dwumecz z reprezentacją Brazylii, zawodnicy ekstraklasy wrócą na parkiety. W rundzie dodatkowej liga przybierze jednak inny kształt, bowiem po 22. kolejkach, zgodnie z zajętymi miejscami w tabeli została podzielona na dwie grupy – tzw. mistrzowską oraz tą, którą utworzyły zespoły z miejsc 7-12, umownie nazywaną „spadkową”.
Trzeba przyznać, że końcowa klasyfikacja, czy też skład obu grup, nie odbiega szczególnie od przedsezonowych przewidywań. Owszem, można uznać za niespodziankę czwartą aktualnie pozycję jednego z beniaminków – Acany Orła Jelcz-Laskowice, ale też trzeba pamiętać, że drużyna która przystąpiła do rozgrywek ekstraklasy, pod względem składu nie ma w zasadzie nic wspólnego z tą, która uzyskała promocję do najwyższej ligi. Z zupełnie innych powodów zaskoczeniem może być obecność w czołowej „szóstce” gliwickiego Piasta. Podopieczni Klaudiusza Hirscha byli co prawda wymieniani jako jedni z faworytów do czołowych miejsc, tyle że po rundzie jesiennej zajmowali 10. pozycję z dorobkiem zaledwie... 9-ciu punktów w jedenastu meczach! W rundzie rewanżowej lepszym dorobkiem punktowym od Piasta pochwalić się mogą wyłącznie liderujący rozgrywkom „rekordziści”, a ilość „oczek” zdobyta przez gliwiczan po sezonie zasadniczym, jest identyczna z tą, którą zgromadzili w sezonie 2017/2018. Jeżeli o poprzednim sezonie mowa, to najwięcej w stosunku do niego stracił Rekord – 11 punktów, oraz zduńskowolska Gatta – 10. Natomiast dokładnie tyle samo punktów zdobył przed rokiem FC Toruń (47), a trzy punkty mniej (42) niż obecnie, chorzowski Clearex. Czego możemy spodziewać się w dogrywce? Nawet matematycznych szans na mistrzostwo nie mają już Gatta i Piast, na medal iluzoryczne. W pierwszej czwórce teoretycznie wszystko jest możliwe, ale biało-zieloni są na najlepszej drodze, by obronić mistrzowski tytuł. Wszystko wskazuje na to, że pozostała trójka stoczy solidną batalię o dwa pozostałe medale.
Grupie zespołów słabszych przewodzi Red Dragons Pniewy, szósty zespół ubiegłorocznych rozgrywek – to właśnie pniewian zmieniła w grupie „mistrzowskiej” Acana Jelcz-Laskowice. Zespół z Wielkopolski to w całej ligowej stawce przysłowiowy „rodzynek”, który wyższego miejsca już zająć nie może, nie ma również żadnej możliwości, aby uplasował się na pozycji zagrożonej, chociażby grą w barażach. Taki sam status, wygrywając z Pogonią ‘04 Szczecin w pierwszej dodatkowej kolejce, uzyskają „Czerwone Diabły” z Chojnic, ale bądźmy szczerzy – tej drużynie również już nic nie zagraża. Natomiast jeżeli ktokolwiek wierzy w utrzymanie AZS UG Gdańsk, to chyba wyłącznie najbardziej zagorzali kibice tej drużyny. Trudno wierzyć w gwałtowną przemianę zespołu, który w 22. kolejkach zdołał zgromadzić raptem... osiem punktów. Obecnie jedenastą, barażową lokatę, zajmuje szczecińska Pogoń ‘04, zachowując wciąż szansę – choć przyznajmy – niezbyt dużą, na wyprzedzenie AZS UŚ Katowice lub MOKS Słoneczny Stok Białystok. Tak więc również w tej grupie jak na razie jest o co grać.
Naszej drużynie w Bielsku-Białej będziemy mogli kibicować jeszcze czterokrotnie – już teraz zapraszamy na mecz z Piastem Gliwice w świąteczną sobotę (godz. 16:00), następnie gościć będziemy Acanę Orła Jelcz-Laskowice. Te dwa mecze przedzieli spotkanie finałowe Halowego Pucharu Polski, które odbędzie się 1-go maja, a finał sezonu planowany jest na 26 maja br., w hali „Pod Dębowcem” - zagramy wówczas z FC Toruń.
MH/foto: PM