Futsal
Piast Gliwice – Rekord B-B 2:7 (1:5)
Bielszczanie byli szybcy, konkretni i skuteczni, wielki krok "rekordzistów" ku obronie Pucharu Polski - wykonany!
Piast Gliwice – Rekord Bielsko-Biała 2:7 (1:5)
0:1 Popławski (2. min.)
0:2 Surmiak (5. min.)
0:3 Gąsior (7. min.)
0:4 Marek (14. min.)
1:4 Franz (16. min.)
1:5 Alex Viana (17. min., z rzutu wolnego)
2:5 Bugański (23. min.)
2:6 Popławski (29. min.)
2:7 Dudek (37. min.)
Rekord: Kałuża – Popławski, Gąsior, Budniak, Marek, Janovsky, Kubik, Alex Viana, Surmiak, Dudek, Łasak, Nawrat
Plan podopiecznych Andrzeja Szłapy na pierwsze ze spotkań o pucharowe trofeum był jasny – szybko operować piłką, oddawać jak najwięcej strzałów, pressingiem atakować gospodarzy już na ich połowie, a przy tym wykorzystać personalne braki (nieobecność Przemysława Dewuckiego i Douglasa) w ekipie Piasta. Realizacja? 100 procent!
Pierwsza część meczu, to było jedno z najlepszych 20-stu minut biało-zielonych w tym sezonie. Na przełomie pierwszej z drugą minutą meczu Artur Popławski zaskoczył zza linii pola karnego Macieja Rozmusa. Po dograniu z narożnika boiska Jana Janovsky’ego w okienko gliwickiej bramki huknął Kamil Surmiak. Także po kornerze, po asyście Pawła Budniaka optymalnie ustawiony na tzw. dalszym słupku Tomasz Gąsior podwyższył prowadzenie gości na 3:0. A to było dopiero 7. minuta spotkania! Przy tak osiągniętej przewadze bielszczanie odrobinę zwolnili tempo gry…, ale tylko odrobinę. Po głębszym oddechu tym razem idealnym podaniem popisał się A. Popławski, a akcję sfinalizował Michał Marek. Efektownym wolejem ripostował Rafał Franz, na co fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego odpowiedział Alex Viana. Zatem pierwsza połowa – palce lizać.
Druga nie toczyła się w równie żwawym tempie, bo też „rekordziści” nie byli specjalnie zainteresowani forsowaniem żywiołowego tempa, a gliwiczanie po prostu chyba przestali wierzyć w nawiązanie bramkowego kontaktu z doskonale dysponowaną ekipą Rekordu. Wprawdzie prowadzenie przyjezdnych minimalnie zredukował strzałem zza linii pola karnego Marek Bugański, na co w podobny sposób odpowiedział uderzeniem z lewej nogi A. Popławski. Rezultat meczu ustalił Jan Dudek.
W świetnym stylu nasi futsalowcy zapracowali na dobrą zaliczkę w obliczu środowego rewanżu w hali przy Startowej. Nie będziemy zakłamywać rzeczywistości, trudno sobie wyobrazić, aby takiej przewagi w meczu „numer 2” nie obronić. Co więcej, przy tak dysponowanych graczach z Cygańskiego Lasu można pokusić się o jej powiększenie. Ktoś powie – rywalizacja w finale Pucharu Polski jest już rozstrzygnięta. Nawet jeśli tak, to przyjść w środowy wieczór (godz. 19:00) do hali Rekordu, obejrzeć kawał widowiskowej, atrakcyjnej i emocjonującej piłki nożnej w futsalowym wydaniu – sama sportowa przyjemność. W nadmiarze w naszym mieście jej raczej nie mamy, a poza tym – dobrego nigdy….
TP/foto: Paweł Mruczek