Piłka nożna

Piłka nożna | 13-10-18

Rekord II B-B – Czarni-Góral Żywiec 4:0 (3:0)

Rezerwy Rekordu odniosły nad wyraz pewne zwycięstwo.

Rekord II Bielsko-Biała – Czarni-Góral Żywiec 4:0 (3:0)

1:0 Jaroszek (6. min., z rzutu karnego)

2:0 Czernek (28. min.)

3:0 Płowucha (33. min.)

4:0 Różycki (90. min.)

Rekord II: Syc – Gaudyn, Płowucha, Jaroszek, Groń, Miłoń, Wyroba, Czernek (84. Kieta), Caputa, Łasak (57. Grzywaczewski, 70. Melanik), Różycki

Czarni-Góral: Kupczak – Ł. Widuch (70. Kosiec), Biegun, Knapek, Shliakovyi (80. Radwaniak), M. Widuch (46. Juraszek), Byrtek, Osmałek (46. Najfeld), Wojtyła, Gołuch (84. Krakowiak), Semik (35. Gowin)

Trzy kwadranse pełnego zaangażowania, składnej i w miarę szybkiej gry wystarczyły gospodarzom, aby zapewnić sobie komplet punktów. W dużym stopniu do takiego, zaskakująco jednostronnego obrazu tej fazy meczu, przyczynił się gol otwarcia. Po faulu Macieja Wojtyły na Michale Czernku (na górnym zdjęciu) arbiter słusznie podyktował „jedenastkę”, której pewnym egzekutorem był Piotr Jaroszek. Żywczanie zadziwiająco wcale nie ruszyli żwawiej do odrabiania strat, dzięki czemu „rekordziści” skutecznie kontrowali przebieg gry w centrum pola, tylko od czasu do czasu zapędzając się w okolice pola karnego Czarnych-Górala. Goście nie dość, że nie kwapili się do ofensywy, to jeszcze popełniali proste błędy w obronie. W 28. minucie nikt nie zareagował na wyjście z głębi pola Wojciecha Łasaka, który prostopadłym zagraniem uruchomił na skrzydle M. Czernka. Pomocnik Rekordu II widząc daleko wysuniętego przed własną bramkę Tomasza Kupczaka lobem z ok. 40-stu metrów podwyższył prowadzenie gospodarzy. Pięć minut później, także nie bez udziału golkipera żywczan, głową piłkę ulokował w bramce Michał Płowucha.

Kto liczył, że po przerwie obraz spotkania ulegnie zmianie, ten srodze się zawiódł i pomylił. Może i goście zaczęli trochę szybciej poruszać się z piłką u nogi, ale nijak nie przełożyło się to na jakiekolwiek zagrożenie pod bramką „dwójki” Rekordu. A jako, że bielszczanie byli już wyraźnie usatysfakcjonowani trzybramkowym prowadzeniem, toteż kibice oglądali spotkanie toczone w – delikatnie określając – nieśpiesznym tempie. Z tej części meczu najciekawsze było pięć minut doliczonego przez arbitra czasu. Na bramkę Czarnych-Górala szturmował Mateusz Gaudyn, T. Kupczak dwakroć bronił strzały Patryka Miłonia, a całość zwieńczyła dwójkowa, bramkowa akcja Michała Gronia z Arturem Różyckim.

TP/foto: PM