Piłka nożna

Piłka nożna | 27-04-19

Lechia Dzierżoniów – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:1)

Nie pierwszy raz gol Mateusza Glenia przesądza o wyniku spotkania.

Lechia Dzierżoniów – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:1)

0:1 Gleń (26. min.)

Rekord: Kucharski – Caputa, Kareta, Jampich, Waliczek, Gleń (66. Ogrocki), Madzia, Czaicki (69. Czernek), Szymański, Sobik (90. Groń), Wróbel (76. Kozina)

- To był bardzo ciężki, trudny mecz – przyznał po ostatnim gwizdku arbitra trener gości, Piotr Jaroszek. – Jestem wręcz zdumiony faktem, że Lechia plasuje się na ostatnim miejscu w tabeli. Przeciwko nam gospodarze zaprezentowali się bardzo solidnie. Można powiedzieć, że o ile pierwsza połowa spotkania minęła pod znakiem naszej, lekkiej przewagi, to po przerwie dzierżoniowianie zepchnęli nas od defensywy. Co tu ukrywać, przez większą część tej fazy meczu broniliśmy się – nie tai szkoleniowiec „rekordzistów” w pomeczowym komentarzu „na gorąco”.

A teraz kilka faktów. Jedyne trafienie w meczu poprzedziło długie, doskonałe podanie Konrada Karety do zbiegającego z bocznego sektora Mateusza Glenia. Skrzydłowy Rekordu wykorzystał przestrzeń, jaką pozostawili mu środkowi obrońcy Lechii, opanował piłkę w niełatwej sytuacji i lobem pokonał bramkarza miejscowych. To była najbardziej klarowna sytuacja bielszczan w pierwszych trzech kwadransach potyczki.

Druga, o czym już wspomniał P. Jaroszek, to ogromna praca wykonana przez Bartosza Kucharskiego i cały blok defensywny biało-zielonych. Cieszy więc, że udało się ten występ zakończyć „na zero”, tym bardziej iż mimo przewagi dzierżoniowian, nie mieli oni okazji z gatunku stuprocentowych. Za to „rekordziści” mogli pokusić się o podwyższenie wyniku, jednakże strzał Marcina Koziny i Dawida Ogrockiego w końcówce meczu zostały zablokowane. Skoro o ważnych wydarzeniach, także w końcowych fragmentach meczu czerwoną kartką upomniany został Mateusz Madzia. Młody pomocnik Rekordu przerwał kontratak gospodarzy, niestety przesadził z ostrością zagrania, przy próbie odbioru piłki.

TP/foto: PM